W ostatnim tygodniu każdą wolną chwilę spędzałem przed telewizorem z padem od PlayStation 4 w ręku. Wiedźmin 3: Dziki Gon porwał mnie całkowicie. Gnałem na złamanie karku przez wsie, miasta, zamki, jaskinie, pola, lasy i bagna w poszukiwaniu Ciri, której na ogonie siedział też złowrogi Dziki Gon. To była wspaniała przygoda, którą z chęcią przeżyję ponownie, tylko tym razem już na spokojnie.

Wiedźmin 3: Dziki Gon trafi na sklepowe półki już za tydzień, ale miałem okazję spędzić z nową grą od CD Projekt RED już kilkadziesiąt godzin. W tym czasie zabijałem wiwerny i bazyliszki, ratowałem Jaskra z opresji, obijałem mordy kanibalom i uwodziłem czarodziejki. Dzięki temu po upłynięciu embargo mogłem opublikować na łamach PC Worlda recenzję tego tytułu, do lektury której zachęcam.

Podczas zabawy z nowym Wiedźminem mój wewnętrzny geek miał uśmiech od ucha do ucha.

Wiedźmin 3: Dziki Gon_20150430090955

Prozę Sapkowskiego uwielbiam za charakterystyczny styl i pazur pisarza, a rok temu odpaliłem na swoim komputerze ponownie obie poprzednie części Wiedźmina, by przypomnieć sobie ich fabułę. Potem zaczęło się przebieranie nogami i odliczanie czasu do premiery nowej polskiej gry – z emocjami nie mniejszymi jak przy zrywaniu kartek z wirtualnego kalendarza czekając na nowe Gwiezdne wojny.

Sama gra jest – co tu dużo mówić – świetna i cieszę się jak zły, że mogłem w nią już zagrać. Wiedźmin 3 to rasowy przedstawiciel gatunku cRPG. Deweloperzy stanęli na wysokości zadania, gra zachwyca niemal wszystkim, a twórcy spełnili składane graczom obietnice. Gra wygląda zjawiskowo, a świat nie tylko jest ogromny pod względem obszaru, ale też gęsto zaludniony przez potwory i bohaterów niezależnych.

To jedna z niewielu gier, w których udało się połączyć historię z otwartym światem.

Wiedźmin 3: Dziki Gon_20150430085838

Obie pierwsze części Wiedźmina były typowymi RPG-ami. Wykonywaliśmy mniej lub bardziej wymyślne zadania, zdobywaliśmy nowy ekwipunek, rozwijaliśmy postać, ubijaliśmy potwory. Fabuła przerzucała gracza do coraz nowych lokacji, które można było w miarę swobodnie eksplorować. Pozwalało to opowiedzieć twórcom spójną i porywającą historię, której nie powstydziłby się sam Sapkowski.

Nowy Wiedźmin to z kolei gra typu openworld. Po krótkim – oczywiście krótkim w skali długości całej gry, bo trwającym w sumie kilka godzin – prologu gracz trafia do głównej mapy, którą może niemalże dowolnie zwiedzać i eksplorować. Każda z lokacji na niej ma do opowiedzenia swoją własną historię, a dodatkowe misje i zlecenia na potwory są na tyle zróżnicowane, że wcale ale to wcale nie nużą.

Wiedźmin 3: Dziki Gon to jedna z niewielu gier, w których za zwiedzanie świata zabrałem się z przyjemnością.

Wiedźmin 3: Dziki Gon_20150430174315

Zwykle w openworldach wykonuję główny wątek fabularny, a dodatkowe wyzwania i zbieranie rozsianych po mapie bibelotów sobie odpuszczam. W nowym Wiedźminie jest inaczej, a każdy znak zapytania na mapie to obietnica czegoś ciekawego. Udając się w dane miejsce równie dobrze można trafić na generyczną lokację z ukrytym skarbem, jak i na początek naprawdę fajnego questa.

Jak na razie opcjonalne lokacje wyczyściłem tylko na jednej mapie i z pewnością zrobię to z kolejną. Ze względu jednak na termin upływania embargo nie mogłem… delektować się grą. Fabuła, co nie jest standardem w grach z gatunku cRPG z otwartym światem, jest mimo moich obaw porywająca. CD Projekt RED pokazało jednak swój kunszt łącząc grę o pięknej historii z możliwością eksploracji.

Gra faktycznie jest ogromna i zapewni dziesiątki, jeśli nie setki godzin zabawy.

Wiedźmin 3: Dziki Gon_20150430175506

Już teraz wiem, że do świata Wiedźmina z pewnością niedługo wrócę. W pierwszej kolejności miałem okazję zagrać w grę w wersji do konsoli PlayStation 4, ale gdy tylko odbiorę swoją edycję kolekcjonerską ruszę ratować Ciri ponownie na pececie, gdzie zaimportuję swoje stany zapisu z Zabójców Królów. Z chęcią zobaczę też jak potoczą się losy Geralta po podjęciu innych wyborów niż przy pierwszym podejściu.

Sam ze względu na goniące deadline’y biegłem przed pustkowia Velen, ulice Novigardu i wyspy Skellige bardzo rzadko się zatrzymując. Teraz trochę żałuję, bo z perspektywy czasu z chęcią zagrałbym w nową grę CD Projekt RED inaczej – na spokojnie. Ta gra aż prosi się o to, żeby zwiedzać lokacje i napawać się pięknymi widokami, zamiast używać systemu szybkiej podróży.

Wiedźmin 3: Dziki Gon_20150509115607

Zachęcam Was do tego, żeby poświęcić tej grze naprawdę dużo czasu. Warto, bo ma ona naprawdę wiele do zaoferowania. Sam teraz nie mogę się jednak doczekać dodatków DLC, z których pierwszy ma pojawić się pod koniec tego roku. Już teraz wiem, że podobnie jak wcześniej kolekcjonerskie wydanie Wiedźmina 3, tak teraz pakiet dodatków i kolejne produkcje CD Projekt RED kupię w ciemno.

Nowy Wiedźmin o nie jest gra idealna, a największą bolączką są frustrująco wręcz długie czasy ładowania. Nowa gra CD Projekt RED nie zmienia też branży i nie redefiniuje gatunku cRPG. Nie zmienia to jednak faktu, że to jeden z niewielu fikcyjnych cyfrowych światów, które potrafiły mnie porwać na tak długo i sobą nie znudzić. Co tu dużo mówić, Wiedźmin 3: Dziki Gon to absolutny must-play.