Konsole nowej generacji są dostępne w sprzedaży już od ponad roku. Dojrzałem wreszcie do tego, by wyposażyć się w jedną z nich. Wybór nie był trudny, a raczej dokonali go za mnie moi znajomi i deweloperzy gier. Wczoraj do domu zawitało PlayStation 4, ale chociaż to bardzo udany zakup, to i tak nie żałuję, że tak długo się z nim wstrzymywałem.
Do zdradzenia peceta jako jedynej platformy do grania przymierzałem się bardzo długo. Kilka miesięcy temu wyposażyłem się w telewizor, a komputer złożony z myślą właśnie o grach – do pracy używam w końcu Maka – stanął jako pierwszy obok dużego ekranu. TV prosił się jednak o podłączenie do niego konsoli i postawienia pod nim Kinecta.
Od samego początku nie myślałem o telewizorze jako o odbiorniku linearnych transmisji.
Sportu nie oglądam, więc największy ekran w domu od samego początku miał służyć do oglądania transmisji typu VOD ze Smart TV (HBO Go, Player, iPla) oraz strumieniowania multimediów przez Apple TV. Ten sam wyświetlacz wykorzystuję też oczywiście do gier.
Jeszcze w zeszłym roku byłem zagorzałym pececiarzem, ale zapragnąłem odmiany. Postanowiłem jednak nie rzucać się na głęboką wodę i zamiast dokonywać wyboru między najnowszym sprzętem Microsoftu i Sony kupiłem obie konsole, ale… z poprzedniej generacji.
Postawienie obok TV peceta oraz konsol Xbox 360 i PlayStation 3 było świetnym pomysłem.
W zeszłym roku nie zdecydowałem się na inwestycję w konsolę nowej generacji. W cenie podstawowego zestawu PlayStation 4 lub Xboksa One udało mi się kupić na rynku wtórnym Xboksa 360 z kontrolerem ruchowym, PlayStation 3, po dwa pady do każdej z konsol i kilkanaście gier, z których większość to były klasyki, które wręcz wypada znać.
Dzięki temu mogłem przez zimę ograć masę świetnych tytułów, w tym takie, które nie doczekały się reedycji, a większość nowości pojawiła się i tak na pececie. Kupując od razu samo PlayStation 4 pozbawiłbym się radości, jaką dały mi takie świetne gry jak Heavy Rain, Beyond: Two Souls, Uncharted, Red Dead Redemption, Assassin’s Creed Rogue i Kinect Star Wars.
Dobre gry wydane ekskluzywnie na poprzednią generację się jednak musiały kiedyś skończyć.
Po wyzerowaniu biblioteki w PS3 przyszła kolej na upgrade sprzętu. Do tego, że będzie mnie on czekał, nie miałem już od dawna żadnych wątpliwości. Xbox 360 i PlayStation 3 uświadomiły mi, że konsola w domu ma sens.
Tak jak jednak przy poprzedniej generacji nie mogłem się zdecydować na produkt konkretnej marki i postawiłem przy telewizorze oba sprzęty, tak przy obecnej konsola Sony okazała się znacznie bardziej atrakcyjna od Xboksa One.
Wybór PlayStation 4 to nie zobowiązanie na całe życie, ale nie planuję w tym roku kupić konkurencyjnego sprzętu.
Nową konsolę Microsoftu kiedyś kupię chociażby dla lepszego Kinecta i Dance Central Spotlight, Quantum Break i kolejnego Tomb Raidera. Dzisiaj jednak nic nie zachęca mnie do zakupu nowego Xboksa One, a zmienić się to może dopiero pod koniec tego roku, gdy pojawi się Windows 10.
Wybrałem więc PlayStation 4. Mimo mojej pecetowej przeszłości najważniejszym powodem wcale nie było generowanie przez sprzęt Sony ciut lepszej grafiki w tytułach multiplatformowych, ani nawet ciekawsze tytuły w ramach abonamentu PS Plus niż te dostępne w Games with Gold.
Najważniejsza jest dla mnie biblioteka ekskluzywnych gier, która nieco bardziej trafia w moje gusta niż w przypadku Xboksa.
Microsoft przegrywa u mnie też tym, że Sony znacznie poważniej traktuje polski rynek i nie opóźniło premiery konsoli względem reszty świata. Teraz wśród moich znajomych praktycznie wszyscy są z drużyny #4thePlayers, a ludzi z obozu Microsoftu policzę na palcach jednej ręki.
Rolę odegrał tutaj też jeden inny, prozaiczny powód: Xboksa One nie da się postawić pionowo. Koło telewizora nie mam miejsca, by upchnąć magnetowid od Microsoftu. Czekam na rewizję, która rozwiąże ten problem. PlayStation 4 kupiłem za to razem z podstawką, która pozwala postawić sprzęt pionowo.
Z zakupu już teraz jestem bardzo zadowolony.
Jak na razie rozegrałem tylko partyjek w Injustice z PS Plusa i kilka misji w The Order 1886, ale już zdążyłem się polubić z nowym sprzętem. Sony wykonało kawał świetnej roboty, ale… i tak nie żałuję, że tak długo zwlekałem z zakupem. Jeśli macie w planach zakup pierwszej konsoli to przemyślcie to, czy nie lepiej zacząć właśnie od PS3 i X360.
Wiem też, że wielu z Was przyzwyczaiło się też tak mocno do grania na pececie, że nie myśli nawet o zakupie konsoli. Jeśli jednak lubicie gry wideo i gracie w więcej niż kilka tytułów na kwartał, to omijanie rynku konsol jest dużym błędem. Pady nie gryzą, sprzęty są w zasadzie bezobsługowe, a używane stare gry wręcz nieprzyzwoicie tanie.
Na bazie swoich doświadczeń zakup PlayStation 3 i Xboksa 360 mogę nawet dziś z czystym sumieniem polecić, zwłaszcza wieloletnim pececiarzom takim jak ja!
PS Jeśli jeszcze nie mamy się na liście kontaktów w PlayStation Network, to znajdziecie mnie w PSN pod nickiem pgkrzywypl – wyjątkowo nie udało mi się ustawić prostego pgkrzywy.