Wczoraj debiutował Tidal, czyli nowy serwis streamingowy będący następcą WiMP-a. Jego nowy właściciel Jay-Z ma duże ambicje, ale promocyjny hashtag #TIDALforALL został dobrany dość niefortunnie. Będąc posiadaczem urządzeń Apple nie umiem się ekscytować nową usługą i czekam na nową inkarnację Beats Music od Apple.

Tidal to nowy serwis służący do strumieniowania muzyki z sieci na mapie światowego internetu. Nowa usługa zastąpi znanego w Polsce WIMP-a. Wyróżnikiem serwisu sygnowanego nazwiskami wielu znanych artystów ma być nie tylko udostępnienie muzyki HiFi (w końcu konkurencja też oferuje już utwory w bezstratnej jakości) ale skupienie się na dobru wykonawców.

Tidal mimo wszystko nie dla każdego

Tidal ma być zaczątkiem zmian na rynku muzycznym, by w przyszłości streaming stał się znaczącym źródłem przychodów dla muzyków. Jay-Z zbudował koalicję artystów, którzy objęli po 3 proc. akcji firmy, do której należy m.in. Kanye West, Rihanna i Madonna. Udało mu się też przekonać do udostępnienia swojej twórczości Taylor Swift, która z hukiem opuściła Spotify.

Założenia są co prawda słuszne, ale liczę na to, że twórcy Tidala popracują nad… dostępnością usługi. Jakość dominująca dziś w komunikacji marketingowej jest bardzo ważna, ale dla mnie jako klienta bardziej liczy się dostęp do treści. Jak na razie Tidal HiFi nie ma u mnie racji bytu, ponieważ jego dostępność na komputerze jest ograniczona do przeglądarki Chrome.

Najlepsze są piosenki, które już znamy

Obecnie jestem użytkownikiem Spotify i na razie się nie zanosi na to, żebym zmienił źródło muzyki. Przez lata zdążyłem się już przyzwyczaić do interfejsu, zbudowałem sobie bibliotekę i sieć kontaktów oraz obserwowanych wykonawców. Dużą zaletą Spotify jest multiplatformowość.

Mam dostęp do swojej biblioteki nie tylko z poziomu dedykowanej aplikacji na komputerze, ale też z iPhone’a, iPada i telewizora Smart TV. Od wczoraj swoje playlisty mogę odpalić nawet konsoli PlayStation. Dzięki Spotify Connect mogę sterować odtwarzaniem na jednym urządzeniu z innego.

Co z użytkownikami?

Jay-Z w wywiadzie dla serwisu Billboard mówi o tym, że chce dać artystom godziwe pieniądze i to jest okay. Problem w tym, że użytkownicy końcowi, którzy przesiedli się z pirackich MP3 na streaming ze względu na wygodę, w większości wypadków dobro artysty mają w poważaniu.

Jak przekonać użytkowników, by płacili za Tidala, jeśli konkurencja jest silniej zakorzeniona na rynku? Jak na razie zostaję przy Spotify i czekam na ruch Apple, które było prekursorem sprzedaży muzyki w formacie MP3 na szeroką skalę i niezmiernie ciekawi mnie, jak streaming Beats Music zostanie spięty z iTunes i zapomnianym już iTunes Radio.

Serwis Tidal bym z chęcią przetestował, gdyby tylko pojawiła się desktopowa aplikacja lub przynajmniej możliwość odtwarzania muzyki HiFi z Safari.