Jeff Bezos podjął bardzo ryzykowną decyzję, która z pewnością nie przysporzy mu popularności. Dzisiaj znikła jedna z największych zalet Kindle dla użytkowników czytników z takiego kraju jak Polska. Za możliwość wysyłania plików w formacie MOBI na urządzenie Amazonu drogą bezprzewodową trzeba będzie teraz dodatkowo płacić.

Czytniki Kindle spięte są ze sklepem Amazonu i kupuję tam sporo anglojęzycznych pozycji. Ponieważ jednak polski oddział największego zachodniego internetowego hipermarketu świata się jeszcze nie otworzył, to po polskojęzyczne książki udaję się do lokalnych księgarni.

[Aktualizacja – 28.03.2015 12:50]:

Wysyłanie książek MOBI na czytniki Kindle znowu działa.

Pierwotny tekst:

Teraz za wygodne wgrywanie polskich książek na czytnik Amazonu trzeba zapłacić.

amazon-cloud-drive-2

Opłata nie jest horrendalnie droga, ale Amazon wymusza na swoich klientach opłacanie abonamentu na chmurę Amazon Cloud Drive. Od teraz tzw. Personal Documents są z nią nierozerwalnie spięte. Amazon wprowadził dwa nowe płatne plany i zlikwidował wariant darmowy.

Od teraz za 5 GB chmury na pliki trzeba będzie zapłacić 12 dol. rocznie. Wcześniej tyle samo przestrzeni było udostępniane wszystkim klientom za darmo. Amazon wspaniałomyślnie daje 3 miesiące na przetestowanie chmury, a po tym okresie zostanie pobrana pierwsza opłata.

Zapłacę, bo nie będę jak jaskiniowiec zgrywał książek przez USB, ale moja sympatia do Kindle nieco zmalała.

amazon-cloud-drive

Rozumiem poniekąd ten ruch, ale to i tak jest tzw. dick move i zmiana zasad w trakcie gry. Możliwość przesyłania nie tylko książek w MOBI, ale też dokumentów tekstowych w formiacie DOC (np. notatek na studia) na czytnik była jednym z selling pointów czytnika Kindle!

Dotyczy to nie tylko Polaków i ich MOBI, ale też użytkowników ze Stanów Zjednoczonych, którzy chcieliby wgrać na swój czytnik notatki przygotowane w formacie DOC. Oczywiście można to zrobić kablem, ale traci się wtedy największą zaletę – synchronizację.

Mógłbym się wypiąć na Jeffa Bezosa, ale tego nie zrobię.

kindle-vs-tablet

Wygoda jest dla mnie ważniejsza niż te cholerne 12 dolców. Za to dostaję możliwość czytania jednej książki na czytniku, tablecie i smartfonie jednocześnie z synchronizacją ostatniej strony. Problem tylko w tym, że ta informacja pojawiła się nagle, bez wytłumaczenia, tylko „stój, płać, nie pytaj o nic”.

Co najgorsze, ludzie nie dostali żadnej informacji mailem, nic a nic. A padło nie tylko wysyłanie książek, ale też np. artykułów z internetu przez rozszerzenia do Pocketa lub Instapaper lub książek z polskich księgarni! Dowiedzieć o zmianie można się dopiero ze strony Amazon Cloud Drive.

Tak się po prostu nie robi. Wkurzony jednak jestem na siebie, bo namawiałem rodzinę i znajomych na Kindle zachwalając za ekosystem i Personal Documents. Teraz tylko czekać na telefony od wszystkich po kolei z pytaniem, czemu Send to Kindle nie działa.

Na tablet się co prawda nie przesiądę, ale nie jestem już za to taki pewien, że mój kolejny czytnik będzie miał logo Amazon Kindle na obudowie…

Szerzej sprawę opisałem na Spider’s Web, tam też można zapoznać się z opiniami mocno niezadowolonych klientów.

„Sam niedawno oddałem swoje mamie ukochanego Keyborda i widząc lekki strach w jej oczach uspokajałem: „spokojnie jak będziesz chciała kupić książkę to wybierz, a ja już resztę załatwię”. Nie mam kabla USB długiego na 300 km.” – komentarz znajomego w tej sprawie

I tak na koniec cytat ze strony Amazonu:

amazon-kindle-regulamin