Wśród tabletów iPady produkcji Apple są niekwestionowanym liderem. Do tej pory nie udało mi się jednak znaleźć dla tabletu miejsca w moim workflow i pierwszego iPada Mini szybko sprzedałem. Teraz zakupiłem większy model działający pod kontrolą iOS 8 i chcę sprawdzić, czy może jednak znajdzie się u mnie miejsce na iPada Air.
Od blisko roku jestem użytkownikiem różnorakich sprzętów Apple. W pierwszej kolejności wyposażyłem się w Maka, który jest świetną “maszyną do pisania” i idealnie sprawdza się w mojej pracy. Zmiana Androida na iPhone’a była potem naturalnym wyborem, ale pierwszy iPad Mini się u mnie najzwyklej w świecie kurzył.
Przez kilka ostatnich miesięcy sporo się jednak zmieniło.
Po przesiadce na sprzęty Apple nie tylko wymieniłem wykorzystywany hardware, a w główniej mierze zmiana dotyczyła oprogramowania. Porzuciłem po latach Chrome’a, Gmaila, Dokumenty Google i wiele innych usług z Mountain View na rzecz Safari, usług iCloud i ByWorda.
Na Maka i iPhone’a przesiadła się moja druga połówka, a ja w międzyczasie w mieszkaniu ustawiłem dwie kostki produkowane w Cupertino, czyli czarne Apple TV i biały router AirPort. Dzięki temu strumieniujmy multimedia w mieszkaniu wykorzystując AirPlay.
Chociaż moje pierwsze podejście do tabletu zakończyło się niepowodzeniem, to widząc jak korzystają z takich sprzętów znajomi postanowiłem dać firmie Tima Cooka jeszcze jedną szansę.
Moje rozczarowanie tabletem Apple przy pierwszym kontakcie mogło brać się z tego, że zdecydowałem się na najtańszy model w ofercie. Teraz wyposażyłem się w iPada Air poprzedniej generacji z ekranem Retina. To tablet w wersji z 32 GB dyskiem oraz modułem LTE.
Na pomysł wpadłem wczoraj rano, a urządzenie odebrałem wieczorem. Nad ranem miałem już tablet w pełni skonfigurowany. Spotkało mnie przy tym kilka miłych zaskoczeń w porównaniu do doświadczeń jakie miałem po kilku tygodniach spędzonych z iPadem Mini.
Apple w końcu zrozumiało, że urządzenia nie żyją własnym życiem.
Mając Maka i iPhone’a korzystam na obu urządzeniach z usług iCloud i bliźniaczych aplikacji. Dzięki temu mogę z poziomu komputera i aplikacji iMessage pisać SMS-y z karty SIM znajdującej się w telefonie oraz odbierać i wykonywać na Maku połączenia telefoniczne.
Synchronizacja danych poczty, kalendarza – a nawet aplikacji firm trzecich takich jak ByWord i TweetBot – działa świetnie. Wcześniej tego nie było, a iPad był kolejnym nie pasującym do końca elementem układanki. Teraz po aktaulizacji do iOS 8 wiele się zmieniło.
Synchronizacja iPada z iPhone’m i Makiem jest już znacznie bardziej kompletna, a sporo moich aplikacji z telefonu ma już wersje iPadowe.
Nadal brakuje mi co prawda systemu synchronizacji powiadomień, ale poprawa względem tego co zapamiętałem z iOS 7 jest znaczna. Apple też stale rozwija swój system, a najnowszym przykładem jest świetnie rozwiązana synchronizacja zdjęć w chmurze iCloud i Photos.app do OS X.
Jeszcze co prawda nie wiem, czy będzie chciało mi się sięgać po 10-calowy ekran aby przejrzeć RSS-y, pocztę i komiksy mając iPhone’a 6 w kieszeni, ale czas pokaże. Daję sobie kilka tygodni z iPadem Air, a dopiero potem zobaczę, czy u mnie zagości na dłużej.