Wyczekiwany Apple Watch nie był najważniejszym poruszonym tematem na dzisiejszej konferencji Spring Forward. Znacznie większe wrażenie zrobił na mnie nowy MacBook, ale tego komputera nie kupię w tym roku. Czekam też na ruch polskiego HBO, który mógłby bardzo uatrakcyjnić Apple TV.
Oczekiwania przed kolejną konferencją Apple były ogromne. To dzisiaj dowiedzieliśmy się wreszcie, jak producent z Cupertino wycenił swój zegarek i kiedy wprowadzi go oficjalnie do sprzedaży. Zanim jednak zobaczyliśmy pierwszego smartwatcha z logo jabłka Tim Cook wszedł na scenę i zaprezentował kilka innych usługi i produktów.
Tańsze Apple TV i współpraca z HBO.
Prezentacja rozpoczęła się od przypomnienia o istnieniu jednego z bardziej niszowych produktów firmy, czyli Apple TV. Na urządzeniach Apple, w tym Apple TV, w pierwszej kolejności zadebiutuje HBO Now. To oderwana od kablówki usługa VOD, a jej udostępnienie w Stanach zbiegnie się z czasem z premierą kolejnego sezonu Gry o Tron.
HBO Polska, czekam na Twój ruch, bo HBO Go się bardzo brzydko zestarzało! Sam mam set-top-boksa od Apple u siebie pod telewizorem i okazjonalnie z niego korzystam. Szkoda, że zapowiedziane nowości dotyczą niestety wyłącznie mieszkańców USA. Dobra wiadomość jest taka, że cena spadła z 99 dol. na 69 dol.
Apple zadba o Twoje zdrowie
Podczas gdy świat wstrzymał oddech czekając na oficjalną premierę zegarka Apple postanowiło poświęcić nieco uwagi rozwiązaniu o nazwie Research Kit. Telefon będzie mógł rejestrować dane osób chorych i wysyłać je prosto do lekarza.
Firma poinformowała, że ich telefon będzie od teraz narzędziem do walki z takimi dolegliwościami jak np. choroba Parkinsona. Rozwiązanie udostępnione zostało jako open source, a im więcej osób zdecyduje się brać udział w badaniach, tym więcej danych trafi do naukowców.
This is (not) my next!
Przed zegarkiem pojawiła się jeszcze “niespodzianka” w postaci nowego komputera. Co prawda większość smaczków dotyczących MacBooka (bo taką prostą nazwę nosi nowy sprzęt) trafiła do sieci już wcześniej, ale teraz ten wyjątkowy komputer zadebiutował oficjalnie. Największe zmiany to 12-calowy ekran Retina, procesor Intel Core M oraz nowa klawiatura. Bardzo ryzykownym krokiem jest rezygnacja z portów.
W MacBooku będzie tylko jedno USB typu C do którego można podpiąć przejściówkę (za zaledwie 379zł…), która da MacBookowi wyjście HDMI i klasyczny port USB 3.1. Szkoda tylko, że żegnamy tym samym świetne MagSafe. Wymiary i waga komputera robią jednak ogromne wrażenie, tak samo jak jego… cena. Niestety, ale 6,3 tys. zł za podstawowy model to nieco za dużo i zostanę na kolejny rok z moim MacBookiem Air.
A zegarek? Do Drezna raczej nie pojadę.
Jestem użytkownikiem sprzętów Apple, ale staram się nie łykać wszystkiego jak pelikan. Chociaż duet w postaci iPhone’a i Maka sprawdza się w świetnie, a w domu postawiłem Apple TV i AirPort Express, to tak jak nie umiałem znaleźć miejsca na iPada, tak też Apple Watch nie wydaje mi się niezbędnym gadżetem do życia.
Na konferencji nie pokazano nic, co przekonałoby mnie do zakupu. Cały czas miałem zresztą uczucie déjà vu po wrześniowym keynote. Możliwe jednak, że mój sceptycyzm związany jest z brakiem lokalizacji Siri, ponieważ zegarek Apple obsługuje się w wielu miejscach za pomocą głosu.
Konferencja mnie nieco rozczarowała, ale nie ze względu na produkty i usługi.
Konferencja Spring Forward nie miała w sobie magii. Nie było “the next big thing”. Wszystko dlatego, że informacje o zegarku, komputerze i nawet usłudze VOD od HBO trafiły do sieci już dawno temu, a nowość w postaci Research Kit to nieco za mało, żeby wywołać opad szczęki u widzów.
Mój portfel się jednak ucieszył, że nie ustawiam się w kolejce po nowe produkty Apple. Jeśli kupię zegarek, to prędzej z czystej zawodowej ciekawości, niż realnej potrzeby. Na komputer poczekam jeszcze rok, a najpewniej na drugą generację – tańszą i poprawiającą wszelkie niedoróbki.