Z wypiekami na twarzy czekałem na premierę nowego filmu o Batmanie. Mam w sobie jeszcze dużo z dziecka i do dziś czytam z zapałem komiksy o superbohaterach.

Niestety tym razem Nolan nie tylko nie pobił samego sobie sprzed czterech lat, ale nowy Mroczny Rycerz nawet nie dorównał poprzednikowi.

Rok superbohaterów

W zeszłym roku fani komiksów dostali praktycznie miesiąc w miesiąc nowy film, które trzymały bardzo dobry poziom. Takie filmy jak Avengers i Amazing Spiderman spełniły moje oczekiwania i dostarczyły masę rozrywki. Po nowym Batmanie oczekiwałem jednak czegoś więcej.

Pierwszy Dark Knight pokazał, że obraz traktujący o ludziach z poczuciem misji w śmiesznych strojach to nie tylko fun i rozrywka niezobowiązująca intelektualnie. Okazało się przecież, że film o facecie przebierającym się za nietoperza, by walczyć ze złem, także może być arcydziełem.

Ile ludzi, tyle opinii

Reżyser kolejnych filmowych przygód Batmana, Christopher Nolan, nie sprostał oczekiwaniom po poprzedniej, genialnej, części. Tym razem nie uciekł od typowych Hollywoodzkich klisz, a Mroczny Rycerz z powodu zbyt wysoko zawieszonej poprzeczki upadł, zamiast powstać; zamiast arcydzieła dostaliśmy film wyłącznie dobry.

Można go docenić za rozmach, świetną grę aktorską i ciekawe postaci. Po premierze opinie w sieci były mocno podzielone. Spotkałem się zarówno z głosami pełnymi zachwytu, jak i gorzkimi słowami krytyki. Sam z perspektywy czasu zdania nie zmieniam, a moja opinia na temat filmu się nie zmieniła i dalej jest krytyczna.

Im dłużej po wyjściu z kina, tym gorzej

Kilka minut po seansie miałem bardzo mieszane uczucia, a gdy się z tym przespałem stały się one jednoznacznie negatywne. Aby zrobić dogłębną analizę filmu musiałbym go jeszcze raz czy dwa obejrzeć, a przyznam szczerze, że nie mam tego w planach – gdy do poprzedniego Mrocznego Rycerza wracałem kilkukrotnie.

Zwieńczenie trylogii Batmana trwa prawie trzy godziny, ale w przeciwieństwie do poprzednika są momenty w których się strasznie dłuży, a czasem wygląda na to, że ze scenariusza i tak wycięto spore fragmenty (może będzie dużo dłuższa wersja reżyserka?). Sam montaż i czas akcji powodują zamieszanie.

Niektóre sceny dzielą nawet miesiące, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Dostrzegam też coraz więcej błędów logicznych i drażniących elementów w konstrukcji fabuły – nawet biorąc pod uwagę suspension of disbelief.

Przewidywalność

Ja nie miałem chorych oczekiwań, a po prostu… duże. Nolan, którego jestem wielkim fanem już od Memento, po raz pierwszy mnie zawiódł, a jego nowy film był wyłącznie dobry. Twist fabularny na końcu niesatysfakcjonujący, a budowany przez cały film świetny szwarzcharakter Bane sprowadzony został do roli popychadła.

Wrażenie to dobiła masa Hollywoodzkich klisz, scen tak patetycznych, że aż żałosnych. Spodziewałem się czegoś lepszego po Nolanie, niż nudnych jak flaki z olejem schematów. To kino komiksowe, ale od Nolana chciałem choć trochę ambitniejszych dialogów niż:

Bane: Przyszedłeś zginąć ze swoim miastem? Batman: Nie! Przybyłem Cię powstrzymać!

Nie wiem co kierowało scenarzystą, ale w nowym Mrocznym Rycerzu takich scen i momentów, które powodują zażenowanie jest więcej. Zwłaszcza, że tego wrażenia udało się już raz w filmie tego typu uniknąć!

Zakończenie

To czego nie mogę odmówić filmowi, to świetnie narysowanych i zagranych postaci. Wcale nie brakowało Jokera, a Bane, Kobieta-kot czy Robin wynagrodzili nieobecność Ledgera. Jednak nawet najlepsza gra aktorska nie uratuje średniej jakości scenariusza. Nie jestem wielkim fanem i nie znam fabuły wszystkich komiksów z Batmanem, więc nie wiem na ile historia przedstawiona w filmie była zgodna z pierwowzorem, ale ta w pierwszym Dark Knight wgniatała fotel.

Po śmierci Rachel spodziewałem się autentycznie wszystkiego, ale nie czułem tego w ogóle w kontynuacji. Widz był prowadzony jak po sznurku, dostając na koniec pełen happyend! Pojawiło się sporo uproszczeń, czym całkowicie zepsuto postać Bane’a. Sam fakt, że dał się wykończyć Kobiecie-kot za pomocą Batbike’a to jedno. Ale nikt mi nie wmówi, że ten kryminalny mastermind, którego celem było złamanie woli Bruce’a Wayne’a, mógł nagle powiedzieć:

Muszę zabić Cię teraz, a płomienie [trawiące zniszczone miasto] sobie sam wyobraź.

To samo co Mroczny Rycerz powstaje spotkało trzecią część X-menów i ostatniego Matrixa. Ja rozumiem, że zadanie nie było łatwe, ale mam żal do reżysera, że nie dorównał chociaż samemu sobie. Swoją drogą, jeśli chodzi o polski tytuł, to nie jestem z niego zbyt zadowolony; ale z drugiej strony, sam tytuł oryginalny jest nietrafiony i nie mam lepszej propozycji na tłumaczenie.

Jeszcze więcej superbohaterów

Teraz zaś czekam z obawą na nowego Iron Mana, kontynuację X-menów Pierwszej klasy, no i oczywiście reboot Supermana. Zatytułowany jest on Man of Steel i powstaje w reżyserii Zacka Snydera (300, Watchmen). Nie spodziewam się fajerwerków, ale mam nadzieję się po prostu przyjemnie zaskoczyć.

I nie uważam, że w przypadku nowego Batmana to ja miałem zbyt wysokie oczekiwania. W końcu 4 lata temu Christopher Nolan pokazał, że jednak da się nakręcić świetny film o superbohaterze.

Tylko trudniej to powtórzyć.